poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 10

Leżałam sobie na łóżku i rozmyślałam o tym, co wydarzyło się między mną i zielonookim przystojniakiem. Niebezpiecznie pragnęłam go znów przy sobie. To było co najmniej dziwne, ale prawdziwe.  W myślach miałam jego twarz. W uszach słyszałam głos. Czułam się dobrze po tym co zrobił wczoraj. Oczywiście, nie zdradziłam powodu mojej radości na sesji z psychologiem. To moja słodka tajemnica.
I nigdy jej nie zdradzę. Zdawałam sobie oczywiście sprawę, że nie jestem zbyt dobrą sztuką w całowaniu, ale tak pragnęłam jego ust, że nie stanowiło to dla mnie przeszkody.
Niech znów przyjdzie. Wiem. Obiecał. Pamiętam. Ale czy będzie miał czas? Nie sądzę, aby całe swoje życie poświęcał chodzeniu po psychiatryku. Nie było to bardzo ambitne zajęcia. Jednakże nie zawiódł mnie na razie, wiec może i teraz dotrzyma obietnicy. Ale tak na dobrą sprawę, to osoba trzecia uznałaby mnie za bardziej chorą niż jestem. Jaka dziewczyna pragnie chłopaka, którego ledwie zna i który jej groził? Tak. To chore. Ja jestem chora. W końcu dlatego tu jestem.
Mogę go chcieć. Nikt się nie zdziwi. Prychnęłam cicho i na ślepo szukałam pamiętnika pod poduszką. Nie chciałam być rozczarowana.
Lubię pisać w zeszycie, więc postanowiłam właśnie to zrobić. Zabić jakoś nudę i przyspieszyć czas.
"Zwariowałam. Ale teraz tak kompletnie. Możesz się śmiać. Wiesz dlaczego? Bo chcę więcej Harry ego Stylesa w tym pokoju, w tym ośrodku, w tym świecie. Dlaczego? Och. Gdybym wiedziała.
Czułam się mimo wszystko bezpiecznie przy nim. W duchu doznawałam euforii, ale starałam się tego nie okazywać. Nie mam pojęcia czemu.
Może powinnam porozmawiać z Tiffany? Nie powiem jej, ale będę mieć zajęcie. Doktor Pietrovna dziś u mnie nie była. W zasadzie w ogóle nie widziałam jej w szpitalu. Nie poproszę o nowe książki.
Ugh... nie mam jak zabić nudy, więc nie będę bezsensownie pisać tutaj". Skończyłam bazgrać w pamiętniku i włożyłam go z powrotem pod poduszkę. Oparłam się o ścianę i sięgnęłam po pilota od telewizora. A może będzie coś ciekawego - pomyślałam. Nie zdążyłam włączyć telewizji, a do środka bez pukania wszedł doktor Tomlinson. Wyglądał na poważnie zdenerwowanego. Przeczesał nerwowo włosy, gdy spojrzałam na niego zaskoczona.
 - Posłuchaj Nan. Przez kilka dni nie będziesz wychodzić do ogrodu. Więzień zbiegł - wyjaśnił. Chciał coś jeszcze dodać, ale jedynie pokręcił głową i wyszedł. Zaskoczona usiadłam po turecku i oparłam głowę o ręce. Byłam nieco zdezorientowana. Uciekł? Przecież był chroniony. Ale...skoro uciekł, nie mógł być tutaj. Nie był na tyle głupi. Tak mi się wydawało. Ja byłam bezpieczna. Tak myślę. Chyba nic by mi nie zrobił... nie zna mnie... jego sektor jest daleko...
Widział mnie jedynie na stołówce. Pokręciłam głową. Niepotrzebnie się tym przejmowałam.
W końcu nie wie, gdzie jest moja sala, a lekarze i pozostali zatrudnieni tu ludzie opiekują się nami. Nie muszę się martwić. Nie powinnam tego robić. Przełączyłam kolejne programy.
Jak na złość nie mogłam znaleźć nic interesującego. Akurat teraz. Po wielkim namyśle postanowiłam zostawić telewizor w spokoju i przystałam na kanale, gdzie był jakiś pokaz mody.
Te chude modelki... tak im zazdroszczę figury... ale cóż. Na pewno tego za darmo nie mają. Pewnie wiele ćwiczą i mają ścisłe diety.
Nie chciałabym, aż tak się poświęcać. Nie umiałabym. Nie mam silnej woli. Na przykład powinnam nie chcieć spotykać się z Harrym, a było całkowicie na odwrót. No i właśnie to potwierdza fakt, że nie nadaję się do tej branży. Popatrzyłam jak dziewczyny przechadzają się po wybiegu, a na ich ciałach swobodnie spoczywają ciuchy. Ciekawa jestem, czy ktoś w ogóle kupuje takie ubrania. Na przykład, kto normalny chodziłby po ulicy w kożuchu, który ledwo pozwala na robienie kroków? Jak dla mnie to jest tylko po to, żeby pokazać ludziom, jak łatwo i szybko można wydać pieniądze. Marnowanie funduszy. Wystawnie i drogo. Przecież to wszystko kosztowało. Najpierw projekt, wyrób a potem zrobienie takiego pokazu. Co później z tymi ubraniami?nikt nie chodził w takich dziwnych rzeczach.
Zanim się obejrzałam, przysnęłam.
Obudziłam się, gdy ucisk na pęcherz nie pozwolił mi dalej śnić. Nie mogłam się ruszyć, ponieważ ktoś mnie obejmował. Wystraszona, że to może być ktoś, kto właśnie uciekł z naszego ośrodka, gwałtownie się obróciłam i otworzyłam szeroko oczy.
Czułam, jak moje serce niesamowicie szybko bije. Harry spał, opierając głowę o mój bark. Nie miał na sobie koszuli. Wisiała na krześle. Teraz dokładnie widziałam każdy tatuaż. Byłam zszokowana ich ilością. Były.... prawie wszędzie. Ale wyglądały niczym arcydzieła. Podobały mi się. Były takie jego. Różne. Ładne.
Nie wiem czemu, ale miałam ochotę położyć swoje usta na jego ciału i dotknąć nimi każdego tatuażu. Chciałam znów poczuć jego ręce na sobie. Pragnęłam czuć to dziwne uczucie w podbrzuszu, gdy całował moją szyję i pozostałe części mojego ciała. To było coś, co sprawiało, że czułam pewnego rodzaju euforię.
Zamknęłam na moment oczy i wzięłam głęboki oddech. A kto mi bronił? Może powinnam raz przejąć pałeczkę? Harry spał tak spokojnie. Jak zwykły, nie groźny chłopak.
Postanowiłam chociaż raz zrobić coś, na co JA mam ochotę. Zbliżyłam sie nieco do jego klatki piersiowej i delikatnie dotknęłam ustami jednego z tatuaży. Oprócz ich oczywiście zachwycona byłam jego wyćwiczonym ciałem. Miał mięśnie wyrzeźbione niczym grecki bóg.
Tak. Zdecydowanie zwariowałam - pomyślałam.
Zaskakiwałam sama siebie. Ale kiedyś jak nie teraz, miałam ryzykować? Dotknęłam ustami tatuażu motyla na brzuchu. Mężczyzna poruszył się, mrucząc coś.
- Cześć kochanie - usłyszałam zaspany głos bruneta.
Szybko odsunęłam się i zakryłam swoje usta,w obawie, że wydostanie się z nich jakiś dźwięk. Wystraszyłam się, dlaczego? Bo robiłam coś zupełnie do mnie nie podobnego. To tak jakby przyłapać głodnego uczciwego człowieka na kradzieży jedzenia. Normalnie by tak nie zrobił, ale sytuacja tego wymagała,
- Coś nie tak? - spytał zdziwiony.
Nie myślałam, że go obudzę. To tylko kilka pocałunków i..był wrażliwy na mój dotyk?
- Nie,nie. J-ja p-przepras-szam. Nie powinnam- pokręciłam szybko głową i odsunęłam od siebie wszystkie moje fantazje związane z całowaniem jego rozgrzanego ciała. Wszystko było przeciw mnie. Mężczyzna nie musiał nic mówić. Sama jego obecność powodowała, że szalałam wewnątrz siebie. Wszystkie emocje mieszały się w tykającą bombę, która mogła w każdej chwili wybuchnąć. Bałam się tego i szczerze mówiąc, wcale nie chciałam by ta mieszanka uległa zniszczeniu. Wtedy wyszło by na jaw, jak mocno zaczynam się do niego przywiązywać. Taka była prawda. Chciałam go obok siebie. Z niewyjaśnionych przyczyn intrygował mnie. Był zagadką. Może kiedyś będzie dane mi ją rozwiązać.
- Nie masz za co - wzruszył ramionami i usiadł. - Zabieram cię. Ubieraj się - powiedział i wskazał na torbę z markowego sklepu.
- C-co? Nie rozumiem. Nie mogę stąd wychodzić - powiedziałam patrząc na niego wielkimi oczami. Nie dalej niż do parku nigdy nie wychodziłam.
- Wiem - szepnął i na moment złączył nasze usta. - Wiem, moja słodka. To taka krótka ucieczka. Ubierz się. Pokażę ci atrakcje życia. Myślę, że ci się spodoba. Rano będziesz spała w łóżku jak grzeczna dziewczynka.
Mało przekonana, nie licząc pocałunku, który przekonywał mnie w stu procentach, wstałam z łóżka i podążyłam do torebki z ubraniami. Wyjęłam jej zawartość i ruszyłam do łazienki, ale czyjaś ręka mnie zatrzymała. Obróciłam się gwałtownie, a mój wzrok spotkał się z łagodnym i pełnym pożądania Styles'a.
- Przy mnie - wymruczał, nie odsuwając się ani na moment.
Delikatnie pociągnął za moją koszulkę, tak że cofnęłam się o krok do tyłu. - Nie wstydź się. Robiliśmy już parę rzeczy razem - przypomniał mi.
Zarumieniłam się. Wiedziałam o tym, że widział mnie już nagą, ale jakoś nieswojo się czułam, gdy próbował mnie rozebrać. Wcześniej to była inna sytuacja, a teraz... no nie wiem. To dla mnie zupełnie co innego. Nie dał mi zdecydować. Pociągnął za materiał bluzki i zdjął ją. Zlustrował moje ciało, oblizując lubieżnie dolną wargę. Mogłam zarumienić się bardziej? To chyba niemożliwe. Miałam na sobie biały stanik, a on właśnie zsuwał moje legginsy. Wyszłam z nich i odrzuciłam na bok, skrępowana.
- Załóż - pokazał na czerwoną sukienkę.
Chwyciłam kolorowy materiał i zaczęłam zakładać go na siebie. Sukienka była wykonana z przyjemnego w dotyku materiału. Gdy tylko wylądowała na moim ciele w całej okazałości, opięła mnie, podkreślając figurę. Muszę przyznać, że bardzo mi się podobała. Była śliczna.
Pasowała idealnie do mnie. Ale zamierzaliśmy wyjść. Gdzie chciał mnie zabrać? Na imprezę? Nigdy nie byłam, czego jest świadomy.
Obawiałam się. Nie tylko samego wyjścia, a spotkania z obcymi ludźmi. Dla mnie to było jak stanie na granicy przepaści. Strach przed wypadnięciem poza stabilny grunt. Byłam po prostu niepewna.
- Nan, kotku buty - Harry podał mi czarne szpilki. - Weź je do ręki. Założysz, gdy cie stad wyniosę - mruknął i skradł mi całusa.
Zaskoczona obrotem sytuacji, zachichotałam pod nosem i chwyciłam chłopaka za szyję. Trzymał mnie pewnie, ale i tak wolałam się go trzymać.
Uśmiechnął się i zadowolony pogłębił pocałunek. Wdarł się językiem do moich ust.
Próbowałam stoczyć walkę z jego językiem, ale poddałam się szybko.  Nie miałam z nim żadnych szans. Nagle Harry gwałtownie  przerwał pocałunek i na mnie popatrzył.
- Musimy iść - powiedział. - Inaczej dojdzie do czegoś na szybko - wyjaśnił i ubrał się. Zapiał koszulę.
Miał rację. Mogło dojść do czegoś nie planowanego. Było mi troszkę smutno, bo jego koszula zakryła mi najlepszy widok na jego mięśnie. Byłam jednak pocieszona faktem, że później i tak ją zdejmie. Jezu... co się ze mną dzieje. Wcześniej nigdy bym o takich rzeczach nie myślała, a teraz...
Ten człowiek mnie zmieniał. Miałam inne poglądy. Chciałam mu się podobać. Może mam szansę na normalne życie? Poza ochroną? Poza ośrodkiem? Życie pełne nie przewidzianych sytuacji, impulsów i przygód. Życie, które  zawsze mnie tak ciekawiło.
Te wszystkie rzeczy, o których mówili w filmach. O których czytałam w książkach. Harry wziął mnie na ręce, przerywając moje myśli. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i przymknęłam oczy.
Czekałam na to, co zamierza zrobić. Ufalam mu. Opuścił pokój. Na korytarzu było ciemno. No tak. Cisza nocna.
Starałam się nawet ciszej oddychać. Nie chciałam, aby ktoś nas usłyszał.  Pragnęłam wyjść i spędzić dzień z zielonookim.
A raczej noc. Dobre godziny, kiedy powinnam spać. Mila odmiana. Harry wyniósł mnie tylnym wyjściem. Założyłam szpilki, a on na moje ramiona marynarkę. Podążyliśmy w zupełnej ciszy prosto do samochodu. I to jakiego. Szczęka mi opadła Na jego widok.
Drogi mercedes. Granatowy i lśniący.
- O matulu... - wypaliłam bez przemyślenia.
- Moja żona lubi bogato - wywrocil oczami i otworzył mi drzwi.
No właśnie. Zapomniałabym,  gdyby mi nie przypomniał.
- co z twoją żoną?
Wzruszył ramionami. Wyglądał na obojętnego.
 - Nie martw się tym, dobrze?
- Jasne - odparłam zapinając pasy.
Harry do mnie dołączył. Po chwili ruszył. To wszystko było takie obce. Wyglądałam zza szybę, ciekawa. Budynki, kluby, domy. Wszystko zlewało się, gdy mężczyzna przyśpieszył. Manewrował kierownicą i wyprzedzał samochody. Bałam się, ale umiał dobrze prowadzić. Aby dodać mi otuchy, ułożył dłon na moim udzie.
- Zwolnij, proszę - wychrypiałam, przełykając głośno ślinę.
Zwolnił. Posłuchał, co mnie zaskoczyło. Masował moje udo, aż do końca jazdy. Zaparkował pod ładnym, tętniącym życiem klubem. Muzykę słyszałam wyraźnie, bez potrzeby otworzenia okna. Coś mi się zdawało, że to będzie dzień, który zapamiętam na długo...Nie przejmowałam się tym, że rano musiałam być w ośrodku. Ani tym, że ktoś mógł się zorientować. Ja chciałam poczuć się normalna chociaż przez chwilę. Być wśród ludzi. Może nie są tacy straszni.
Gdy Harry pomógł mi wysiąść, złapałam jego rękę i weszliśmy do środka. Ciała ocierały się o siebie, było gorąco i pachniało alkoholem oraz papierosami. Nie podobało mi się to, ale to z pewnością dlatego, że nigdy nie miałam z tym styczności. Może z czasem polubiłabym ten zapach...
Przedarliśmy się przez tłum prosto do baru z alkoholami i sokami. Jeśli myślał, że dam się upić, to grubo się mylił.
- Co podać, szefie? - zapytał wysoki brunet, który był tu barmanem,
Przecierając szklankę, zerknął na mnie i uśmiechnął się.
- Tu jestem - warknął Harry. - Coś delikatnego dla pani. Będzie pierwszy raz pić - wyjaśnił. - Spokojnie Nannine, wyjdziesz stąd o własnych nogach. No chyba, że będziesz wolała inaczej - posłała mi lubieżny uśmiech i spojrzał na kogoś ponad moim ramieniem. Widziałam, że zdenerwował się. - Poczekaj tutaj, tak? Colin przypilnuj jej - poprosił i ominął mnie.
*Harry*
Wszystkie kluby w Londynie, ale nie ten. Rozumiałem, że mój szef cieszy się wolnością, ale nie musiał w moim lokalu. Za dużo by wiedział, za dużo powiedziałby komuś. Na przykład mojej żonie. Nie chciałem kłócić się z Abbie. Jesteśmy szczęśliwym, wolnym małżeństwem, ale taka sytuacja, w której mój szef zauważyłby mnie z Nannine i wygadałby wszystko mojej żonie, nie powinna mieć miejsca. Na pewno by zaszkodziła w naszym związku. Jakby to była jakaś prostytutka, czy coś, to pal licho, ale to jest śliczna i przede wszystkim normalna dziewczyna. Nie chciałbym i nie wybaczyłbym sobie, jeśli coś by się jej stało. Nie. Miałem zamiar ją chronić. Podszedłem spokojnie do czerwonej kanapy i wziąłem krótki oddech. Zlustrowałem Marcusa wzrokiem. Nie bał się, że znów go złapią? Był poszukiwany i...właśnie. 
- Marc - pochyliłem się. Posłał mi ten sarkastyczny uśmiech. - Psy tu są. Musisz spadać.
- Nigdzie się stąd nie ruszam. Mogą mnie pocałować w dupę. Chociaż nie. Aż tak dobrze, to nie ma - krzyknął, rozkładając ramiona na boki w celu ukazania braku zainteresowania.
- Dobrze wiesz, że jak cię zgarną, to już ci nie pomogę. Masz tylne wyjście otwarte - powiedziałem. Starałem się nad sobą panować. Chciałbym w niego uderzyć. Wyżyć się. Gość działa mi na nerwy. Naprawdę. Ale nie mogłem. Nie tutaj.
- Dzięki za troskę, ale nie skorzystam - powiedział, odwracając ode mnie wzrok i popijając jednocześnie drinka.
Zaraz mnie trafi cholera. Warknąłem pod nosem i zawróciłem. Ominąłem kilku gości i dotarłem do Nan. Stąd Marcus nas nie widział, ale gdybyśmy chcieli się przemieścić, nie byłoby łatwo. Wziąłem jej drinka i ruszyliśmy do mojego gabinetu. Tam również było słychać muzykę. Zamknąłem za nami szczelnie drzwi i westchnąłem z ulgą. Popatrzyłem na zdezorientowaną dziewczynę i posłałem jej lekki uśmiech. 
- Nie proszeni goście - wyjaśniłem. - Jak ci smakuje? - spytałem, ciekawy.
Nie musiała tego preferować. Nie chciałem jej spić.
- Em... - przerwała kołysząc resztką drinka - muszę przyznać, że jest naprawdę bardzo dobre.
Uśmiechnąłem się zadowolony i położyłem ręce na jej biodrach. Przedtem nieco uchyliłem drzwi, aby dźwięki były głośniejsze. Zacząłem się z nią lekko poruszać. Widziałem, że jej ciało było dosyć sztywne, a mina wyrażała zmieszanie, ale starałem się ją rozluźnić.
- Kochanie, po prostu się wczuj. Jesteś tutaj ze mną. Nic się nie dzieje. Jesteśmy sami. Nie wstydź się - jęknąłem do jej ucha, napierając kroczem na jej.
Dostrzegłem w tym nastrojowym świetle, jak na jej policzki wkradają się ciemno-różowe rumieńce. Wyglądała jeszcze bardziej słodko niż normalnie. Pod rękoma poczułem jak jej mięśnie ze spiętych robią się luźne, a nogi zaczęły tańczyć w rytm. Jak na pierwszy raz dawała sobie radę całkiem nie źle. Moja seksowna dziewczynka. Jeśli miałem iść na dwa fronty, to dla niej mogłem to robić. Nie miałem dzieci, rodziny. Żona która o niczym nie wiedziała, to nie problem. Lubiłem ryzyko.
Pochyliłem się i skubałem zębami szyję Nannine, kiedy kołysaliśmy się do wolniejszej piosenki. Na moje ramiona wtargnęły drobne dłonie dziewczyny, co mnie ucieszyło. Pragnąłem jak najwięcej jej dotyku. Wszędzie. Tak bardzo mnie pociągała. Miałem ochotę na więcej. Jednak nie chciałem się spieszyć, bo była nie gotowa. Miała mi w zupełności zaufać.
Nie mogąc się powstrzymać zsunąłem ręce na jej zgrabną pupę i zacisnąłem palce. Ta sukienka idealnie opinała jej kształty. Może nie zdawała sobie z tego sprawy, ale nie jedna kobieta mogła jej pozazdrościć figury. Nie jeden mężczyzna pragnąłby być na moim miejscu. Ale to ja tu byłem. To ja mogłem dotykać jej ciała. To ja mogłem smakować jej ust i to ja mogłem nauczyć ją wszystkiego.
- Miś? - odsunąłem się delikatnie i spojrzałem na nią z czułością. - Zrobiłabyś coś dla mnie? - dotknąłem jej policzka.
- Nie - uśmiechnąłem się. - Jestem kreatywny. Coś co da nam wzajemnie przyjemność, ale nie obawiaj się. Wciąż będziesz nienaruszona. Więc?
- Zgadzam się. Mów o co chodzi - powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
Nie miałem zamiaru. Wyjąłem z jej ręki kieliszek i odstawiłem na dębowe biurko. Sterta dokumentów. Jutro się tym zajmę. Pociągnąłem dziewczynę w stronę czerwonej kanapy. Usiadłem, a ona wylądowała na mnie okrakiem.
- To będzie suchy seks - ułożyłem dłoń na jej policzku. - Poruszaj biodrami.
Nan zmarszczyła brwi, po czym z powątpiewaniem w oczach zaczęła wykonywać czynność, o którą ją poprosiłem. Szybko mogła się przekonać, że jej się to spodoba. Była ufna, bo wszystko było nowe i ją ciekawiło. Przeniosłem dłoń na jej włosy. Drugą trzymałem na jej nagim udzie. Moje spodnie robiły się ciasne. Odrzuciłem głowę do tyłu i jęknąłem.
- Szybciej kochanie - poprosiłem.
Posłusznie przyspieszyła, przy czym zaczęła szybciej oddychać. Nie była przyzwyczajona do wysiłku fizycznego. Ale podejrzewam, że nie tylko o to chodziło. Musiałem osobiście to sprawdzić. Wsunąłem rękę bardziej i dotknąłem ją przez bieliznę.
Zaczynała być mokra. Kto by pomyślał. Taka niby niewinna, a jednak.
- Boże, chciałbym być w tobie - wydyszałem.
Niestety tak bardzo jak tego chciałem, to wiedziałem, że to nie to miejsce i czas, aby to zrobić. Ona musiała mi ufać, a obecnie nad tym pracowaliśmy.
Pocałowała mnie, a ja zachłannie to przedłużyłem. Usta miała nieziemskie. Delikatne. Słodkie.
A przede wszystkim pełne i gładkie. Doprowadzało mnie to do szaleństwa. Sama jej obecność. To było niesamowite. Dawno się tak nie czułem.
- Wydostanę cię stamtąd i zapewnię normalne życie - spojrzałem w jej oczy. - Obiecuję Nan.

W środku nocy wszedłem do domu. To znaczy była piąta rano. Moją wymówką była akcja. Byłem taki zmęczony, że nie trapiłem się i nie szedłem do sypialni. Wystarczyła mi kanapa.
______________________
No i jak wam się podoba? :)
Mamy nadzieję, że nie zawiodłyśmy was i dalej podoba się wam to FF.
Staramy się jak możemy :)
Mamy dla was info. A mianowicie otworzyłyśmy Recenzowisko i serdecznie zapraszamy was do zgłaszania swoich blogów do oceny!
Skyfallgirl & Natx

11 komentarzy:

  1. Jezu taki genialny. Chcę więcej. Piszcie szybciutko next

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział, ale nadal przeszkadza mi ta żona Harry'ego...
    czekam na next xx
    @ziam__shipper_

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry się zakochuje i Nann też!
    Ale ciii!
    Oni tego jeszcze nie wiedzą... ;)
    Ściskam i życzę weny
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)
    Zycze weny i do następnego :* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział <3
    Czekam na next i dużo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, chcę więcej <3
    ~Paula~

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG mega *-* Dopiero zaczęłam czytać tego bloga ale już mi się podoba :*
    Świetnie piszesz i jestem po prostu zachwycona <3
    Czekam na next i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczęłam czytać wasze FF w tamtym tygodniu i zachwycałam się nic codziennie podczas śniadania. Muszę przyznać, że fabuła jest bardzo dobra. Uwielbiam małą, kochaną Nannine & tajemniczego Harry'ego. Na początku miałam go za kawał dupka, ale z czasem pokazuje się od tej lepszej strony.
    Lubię też jego żonę, pewnie ze względu na Phoebe Tokin ♥ I lubię doktorka i jego narzeczoną.
    Macie obie bardzo poprawny, lekki styl pisania, dzięki czemu treść wciąga i nie nudzi.
    Jestem bardzo ciekawa następnego rozdziału! Wprost nie mogę się doczekać, aż dowiem się kto wszedł do pokoju Abigail! :)
    Pozdrawiam i życzę weny!
    scream queen

    PS: Zapraszam do siebie:
    http://trapped-fanfiction-zayn-malik.blogspot.com/
    http://lost-and-found-fanfiction.blogspot.com/
    http://you-are-only-mine-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny blog <3
    Dopiero, co przeczytałam wszytskie rozdziały i jestem pod wrażeniem. Macie talent :)
    Weny życzę i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń