Przygryzłem wargę i przekręciłem ostatni raz korbę sejfu. Wszyscy zamarliśmy w bezruchu. Nikt z nas nie usłyszał, aby sejf zablokował się. Nie wyszły zawiasy w środku. Udało się. Zachowując wszystkie emocje w środku, z kamienną twarzą wyjąłem zawartość, po czym szybko kodując sejf, wycofałem się. Mamy to!
Opuściliśmy miejsce akcji i uciekliśmy stamtąd. Do jutra trzeba się wynieść. A dzisiaj chciałbym się zabawić w kasynie. Tak bardzo mi tego brakuje. Zerknąłem na zegarek. Druga w nocy. Nannine śpi. To dobrze. Mój cel nie był daleko. Z uśmiechem na twarzy ruszyłem prosto do niewielkiego budynku. Wszedłem do środka, zachwycony wnętrzem weneckiego kasyna. Było zupełnie inne, niż to w moim mieście. Było niesamowicie bogato zdobione, zawierało bardzo drogie i wygodne meble, a ludzi było tu o wiele więcej. Mając dużą część pieniędzy w walizce, nie wahałem się. Pracownica zaprowadziła mnie do prawie pełnego stolika. Tam zacząłem grać, nie widząc końca. Po każdej rundzie piłem lampkę wina.
*Nannine*
Obudziłam się z ciężkim ramieniem na talii. Przetarłam oczy i odwróciłam się. Harry wyglądał jakby dopiero się położył. Wciąż ubrany i pachnący...alkoholem. Zmarszczyłam brwi oraz nos, po czym dźgnęłam loczka w żebra. Ten skrzywił się, uchylając jedną powiekę. - Co? - mruknął i od razu zamknął oczy, gdy zaczęło razić go słońce.
- Ile wypiłeś i gdzie byłeś? - zapytałam, gładząc go po miejscu, które wcześniej uraziłam.
- Boże, nie wiem - powiedział w poduszkę.
Wyglądał na zdenerwowanego. Coś się musiało stać. Akcja nie poszła?
- Co jest? - szepnęłam.
- Nic - warknął i podniósł głowę.
Usiadł, przecierając twarz. Po chwili ściągnął czarny podkoszulek i cisnął nim na drugi koniec pokoju.
- Mhm... - westchnęłam, podnosząc się. Wybrałam z szafy jakieś przypadkowe ciuchy i wyszłam się przebrać. Kiedy tylko wróciłam do pokoju, odezwał się Harry.
- Musisz zjeść śniadanie. Zaraz jedziemy - powiedział i podszedł do mnie z czerwonym, wąskim pudełkiem.
- Odwróć się.
Zdezorientowana wykonałam polecenie. Nagle poczułam niesamowicie zimny przedmiot na swojej szyi. Szybko dotknęłam go palcami. To był naszyjnik. Naszyjnik z białego złota, a na nim osadzone diamenciki. Mężczyzna pocałował mój kark i skierował się do łazienki. Ocknęłam się słysząc dzwonek do drzwi. Śniadanie.
Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. Widząc przyjazną twarz pracownika hotelu, wpuściłam go do środka.
Zostawił śniadanie i życzył mi udanego dnia, po czym wyszedł. Wyglądało pysznie a ja byłam głodna. Siadając przy stole, zauważyłam wizytówkę kasyna.
Marszcząc brwi, wzięłam papierek do ręki i uważnie się mu przyjrzałam. Co to tutaj robiło? Słysząc kroki, schowałam wizytówkę i zajęłam się śniadaniem. Postanowiłam nie wspominać o tym przy Harry'm i po prostu samej to sprawdzić.
- Ten naszyjnik idealnie do ciebie pasuje - pocałował mnie w czoło i usiadł obok.
Uśmiechnęłam się słabo, spoglądając na biżuterię. To było naprawdę piękne. Musiało kosztować fortunę, ale Styles powiedział, żeby się pieniędzmi nie martwić.
Był bogaty. Przecież to wiedziałam. Na pewno prezenty będą częste, Ale to nie na tym mi zależało. Kochałam go jako człowieka, a... nie wiedziałam o co może chodzić z kasynem. Skoro miał pieniądze, to po co tam chodził?
Może dostał wizytówkę przez przypadek? Wczoraj pewnie czcili sukces po akcji. Tak, czy inaczej upewnię się co do tego. A jak na razie musiałam przestać o tym myśleć.
- Gdzie tak odpływasz? - mruknął mi do ucha. Odgarnal mi kosmyk włosów.
- Myślę o tobie - powiedziałam, próbując odsunąć od siebie jakiekolwiek podejrzenia.
- A co dokładnie? - po prostu wziął mnie na kolana, co mu wszystko ułatwiło. Już nie był tak zdenerwowany jak wcześniej.
- Jak bardzo mnie kochasz? - spytałam, całując go w policzek.
- Najbardziej - zamknął oczy wtulając się w moją szyję.
Kochałam jego dotyk. Najbardziej na świecie pragnęłam tylko tego.
- I tak pewnie kiedyś będziesz z inną - posmutniałam, wstając z jego kolan. Nie wiem czemu, ale czułam się, jakbym była jedną z kolejnych. Jakby po mnie mogło być ich jeszcze setki.
- Co? - spojrzał na mnie z bólem. - Jak możesz tak mówić? Po tym co ci obiecałem, po tym co robię? - podniósł się.
Przerażona jego pewnością siebie i złością, odbiegłam na drugi koniec pokoju. Wyglądało to dziwnie, ale ja się niesamowicie bałam.
- Ufasz mi w ogóle? - warknął zaciskając pięści. - Bo jak nie, to po co to wszystko skoro uważasz, że zostawię cie jak pierwszą lepszą?
Przełknęłam głośno ślinę. Nienawidziłam się z nim kłócić.
- Właśnie dlatego! - krzyknęłam - bo się tak zachowujesz!
- Bo dajesz mi powód! Pomyślałaś może, jak twoje zwątpienie mnie boli?
- A pomyślałeś o tym, jak bardzo się boję? Za każde takie twoje uniesienie, zaczynam mieć większe wątpliwości! - warknęłam, mrużąc oczy.
Otworzył okno. Nie wiedziałam, co chce zrobić. No ale przecież mnie nie wyrzuci.
- Jesteś...jesteś...Uhh kobieto - uderzył ręką w ścianę. - Kurwa! Kocham Nannine i kurwa nie dam jej dotknąć! I przy pierwszej małżeńskiej kłótni stracimy na talerzach! - krzyknął tak ze i na dole było słychać.
Oszołomiona oglądałam scenę rozgrywającą się przede mną. To było jak jakiś film, ale na żywo. Czułam się wyjątkowo słysząc te słowa z ust Harry'ego. Zarumieniłam się na pewno, ponieważ czułam ogromną falę gorąca na mojej twarzy.
- Podejrzewam, że ma okres! - dodał i zamknął okno.
Teraz, to miałam ochotę go po prostu zabić. Zacisnęłam pięści i szczękę, a następnie szybkim i zdecydowanym krokiem podeszłam do chłopaka. Zamachnęłam się, by go spoliczkować, ale ten złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął bliżej siebie. Zanim mogłam jakkolwiek zareagować, ten pocałował mnie, a drugą ręką złapał mnie w talii
- Nie zrobiłabyś tego - szepnął i przyparł mnie do ściany. - Nasze życie będzie doprawdy ciekawe.
- Przepraszam. Ja po prostu nie chcę być z kimś innym, niż ty - szepnęłam, między pocałunkami. Tak bardzo go kochałam, że nie mogłam się powstrzymać od smakowania jego ust.
- Nie będziesz - zapewnił mnie i oddawał pocałunki.
Teraz moje serce zabiło jeszcze mocniej niż normalnie. Nie spodziewałam się takiej pewności z jego strony. Oczywiście zostałam pozytywnie zaskoczona.
- Idziemy zwiedzać? - mruknął ochryple, odsuwając się ode mnie.
- Jasne - odparłam, patrząc mu prosto w oczy.
Tak właśnie upłynął nam cały dzień. Zwiedzaliśmy, podziwialiśmy i robiliśmy zdjęcia. Miałam tyle nowych rzeczy. Nie wiem, czy zmieszczą się do walizki, gdy jutro będziemy wracać. Szczerze wątpię. Cały czas myślałam nad tym, jak wygląda nasz dom. Byłam bardzo ciekawa. Pragnęłam już tam być.
Mój ukochany wydawał się być nieco nieobecny myślami.Miałam głęboką nadzieję, że nie chodziło o żadną dziewczynę, a co gorsza o kasyno.
Może zastanawiał się, jak rozstrzygnąć sprawę rozwodu? No... w zasadzie to nie będzie łatwe.
Ta ciąża wszystko komplikowała. Nie wiedziałam czemu, ale miałam ochotę poznać tę jego żonę. Chciałam, żeby była zazdrosna.
Wróciliśmy do hotelu i Harry poszedł do łazienki, a potem zszedł na dół zamówić kolację.
Rozpakowałam zakupy, kiedy usłyszałam Sex on Fire. Telefon Harryego dzwonił. Rozejrzałam się, by sprawdzić, czy Harry przypadkiem nie przyszedł, ale go nie było. Postanowiłam odebrać telefon i powiedzieć, aby ten ktoś zadzwonił później.
- Cześć kochanie - usłyszałam kobiecy głos.
Zmroziło mnie. Ale szybko przypomniałam sobie, że to pewnie jego żona.
- Harry'ego nie ma - odparłam zirytowana.
- Z kim rozmawiam? - warknęła chłodnym tonem.
Teraz to totalnie nie wiedziałam o odpowiedzieć. Nie chciałam by Harry był na mnie zły, więc postanowiłam skłamać.
- Tutaj... kuzynka... Zayn'a - mentalnie przyłożyłam sobie w łeb. Gorszej wymówki nie mogłam sobie wymyślić.
- Co kuzynka Zayna robi z Harrym w Wenecji? - spytała podejrzliwie.
Sprytna kobieta.
- Ym... ja tu mieszkam i... Zayn wpadł do mnie z kolegami - powiedziałam, starając się udawać włoski akcent.
Zapadła cisza. Myślałam, że się rozłączyła, ale jednak nie.
- Poproś mojego męża, aby do mnie oddzwonił - rzuciła i połączenie zostało przerwane.
Wzruszyłam ramionami, odkładając telefon. Podskoczyłam w miejscu, gdy czyjeś ręce spoczęły na moich biodrach.
- Nie sądzę, abyś przeglądała moją komórkę, bo ma blokadę, więc kto dzwonił? - Harry przesunął ustami po mojej szyi, po czym sięgnął po Iphone'a. Przejechał palcem po ekranie, a jego wyraz twarzy zmienił się ze spokojnego na zdenerwowanego. - Czego dziwka chce - mruknął pod nosem i rzucił telefon z powrotem na łóżko. - Chodź jeść.
- Okey. Jak będzie dzwoniła, to ja jestem kuzynką Zayn'a i byliście u mnie w domu - odparłam. Nie spodziewałam się reakcji Harry'ego. Myślałam, że będzie zły, a tu miłe zaskoczenie.
- Czemu nazwałaś się kuzynką Zayna? - próbował powstrzymać śmiech, ale nie udało mu się.
- Bo nie miałam lepszej wymówki. Możesz się nie śmiać? - zapytałam, dźgając go w brzuch.
- Trzeba było powiedzieć prawdę - wzruszył ramionami, uśmiechając się.
Klepnął mnie w tyłek i usiadł na krześle. Miał lepszy humor. Ciekawa jestem jak długo to potrwa.
Znów zacznie myśleć o jakiś problemach i odpłynie. Tak bardzo tego nie lubiłam. Wolałam, kiedy o wszystkim mi mówił. Ale też wiem, że nie chciał mnie martwić. To było nieco skomplikowane, ale jak widać, tak musiało być. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść kolację. Odczuwałam głód po całym dniu atrakcji. Poza tym tutejsze jedzenie było wyśmienite. W końcu to coś innego niż kurczak i frytki. Harry pił wino, przypatrując mi się. Dzisiaj mnie to nie krepowało. Czułam się w jakiś sposób podziwiana. Trochę mój tok myślenia był dziwny, ale cóż.
- Kocham cię - pochylił się i moją pocałował dłoń.
- Ja ciebie też - odparłam, rumieniąc się.